czwartek, 21 listopada 2013

Imagin 1.

Chcę Was zaprosić na imagina, mojego autorstwa. Powstal dość dawno, jednak dziś dopisałam jego końcówkę, która mi się... Śniła. Zapraszam do czytania i wyrażania swoich opinii :) 



Wszystko było idealnie - skończyłaś dziennikarstwo, zamieszkałaś w Monachium, pokochał Cię Twój ideał - Holger Badstuber...
Niby całość szła zgodnie z planem, ale coś złego zaczynało się dziać... Stale narzekałaś na bóle głowy, nie mogłaś się na niczym skupić... 
Lekarz postawił wstrząsającą diagnozę: guz mózgu, nieuleczalny.
Jednak na tym Twoje 'problemy' się nie kończą.
Ciąża. Jesteś z Nim w ciąży.
Twoja, Wasza radość była przemieszana ze strachem, choć Ty już podjęłaś decyzję...

*osiem miesięcy potem*
Dziś lekarze planują cesarskie cięcie.
Narkoza już działa, operujący zabierają się za 'robotę'.
Udało się - urodziłaś synka.
Gdy doktorzy kończyli Cię zszywać, serce zaczęło Ci odmawiać posłuszeństwa...
Podjęto błyskawiczną reanimację...

*kilka dni potem*
Stoisz nad grobem. To Twój pogrzeb. Nie uratowali Cię.
Obok grobu stoją gracze Bayernu i rodzina. I On wraz z fotelikiem.
Wszyscy odeszli, a On został.
- Wiesz, strasznie chciałbym być tam z Tobą, ale jest jeszcze Lukas. - powiedział Holger, schylając się do fotelika. 
Wyjął z niego dziecko i skierował je w stronę nagrobka.
- Zawsze będzie mi Ciebie przypominał.
- Kocham Cię Holger. - szepnęłaś, dotykając Jego ramienia. Dotknął tego miejsca.
- Ja Ciebie też. - odparł.
- Tylko opiekuj się nim, dobrze? - pogładziłaś główkę dziecka.
- Obiecuję. Tylko on mi został.

*kilka lat potem* 
- Tatusiu - zaczął sześcioletni Lukas, kładąc czerwoną różę na Twoim grobie. Mijały równe sześć lat od twojej śmierci. - Jak poznałeś mamę? 
Holger uśmiechnął się lekko na samo przypomnienie o tym. Minęło kilka lat od tego dnia, a on nadal pamiętał to jakby było to wczoraj. 
- Jak wiesz Mały, mama chciała być dziennikarką. Przyjechała tu, do Monachium by to spełnić. A poznaliśmy się w trakcie jej studiów na jednej z konferencji prasowych. Niemal od razu ją pokochałem... - przerwał swój wywód kładąc zapaloną świeczkę obok nagrobka. Chłopiec z zainteresowaniem przyglądał się i przysłuchiwał ojcu. - Na szczęście było to odwzajemnione uczucie. Taka... Miłość od pierwszego wejrzenia. Idealna. Jedyna w swoim rodzaju. Zaczęliśmy się spotykać... To były najcudowniejsze trzy lata w moim życiu... - zacisnął zęby, czując, że się rozklei. Był to dla niego cudowny czas, który niestety już nie powróci...
- Nie płacz tato. - szepnął chłopczyk, przytulając go. - Mama nie chciałaby byś płakał. 
- Kiedyś to zrozumiesz, że łatwo powiedzieć, by czegoś nie robić, a nie da się wstrzymać przed okazywaniem emocji. 
- A co było dalej? 
- [T.I] uskarżała się na bóle głowy, brak koncentracji... Poszliśmy do lekarza, który zalecił wykonanie wielu specjalistycznych badań. Nikt tego się nie spodziewał. Nikt nie spodziewał się, że to guz mózgu... Potem okazało się jeszcze, że masz na tym świecie pojawić się Ty. - powiedział sadzając chłopczyka obok siebie, a nastepnie przytulił go. - [T.I] postawiono przed wyborem: Albo ona albo Ty... Wybrała Ciebie... Nie miałem nawet wpływu na tą decyzję. Odgoniła mnie słowami: "I tak bym umarła. Dziecko niech pozostanie śladem mojego bytu"... - zacytował ją, znów się zatrzymując. Mały słuchał z wielkim skupieniem każdego słowa wypowiedzianego przez ojca. - Teraz... W sumie to zawsze tak myślałem, ze podjęła słuszną decyzję. Jesteś chociaż Ty. Bardzo ją przypominasz. Masz po niej barwę włosów, jej uśmiech... 
- Kochałeś mamę, prawda? 
- Ja nadal ją kocham. Zawsze będzie miała miejsce w moim sercu. Czuję jej obecność, że jest tu i pomaga mi Cię wychowywać...
- Tato... - Lukas wszedł mu w słowo, pochylając się w przód. - Widzę mamę... Ona tu idzie... 
- Mówi Ci coś? - spytał zainteresowany.
- Ona stoi obok Ciebie, nie widzisz jej?  
- Chciałbym ją widzieć, ale nie mogę. - westchnął cicho. - Powiesz mi co robi?
Znikąd poczuł dotyk na ramieniu. JEJ dotyk. 
- Ona się do Ciebie przytula. - powiedział malec. 
- Czuję ją. 
Chłopiec spojrzał w stronę taty. Prócz niego widział jeszcze jedną osobę, która przytulała się do jego boku, a z jej ust dało się wyczytać: Kocham Was.
- My Ciebie też kochamy mamo. - szepnął maluszek za ich oboje, próbując złapać ją za rękę. 
Ścisnęła ją i.. zniknęła.
- Nie ma jej. Zniknęła. - rzekł Holger. - Ale zawsze z nami będzie.